LadyMarg's avatar

LadyMarg

Małgorzata
18 Watchers86 Deviations
8.6K
Pageviews

Fare Thee well

3 min read
Czasami trudno mi zrozumieć pewne sytuacje. Życie to jedna wielka sinusoida i każdy Ci powie, że jak się wali, to wszystko naraz. O tak, wiem o tym doskonale. Szkoda tylko, że od tak dawna nie było wzlotów, a jedynie same upadki. Widziałam ostatnio obrazek, jeden z tych pseudo-motywacyjnych komiksów/obrazków/bzdur zamieszczanych masowo w necie, żeby połechtać czyjeś ego. "Padłaś? Powstań, popraw koronę i zapie***laj dalej, księżniczko". Z jednej strony to nawet zabawne, z innej jakieś takie banalne, ale pewną prawdę w sobie ma. Tylko że ja nie potrzebuję dodatkowej motywacji z internetowych stronek z obrazkami. Mimo to niejednokrotnie robiłam coś w tym stylu. Tylko mojej korony nikt na szczęście nie dostrzegał, a ja poprawiałam jedynie włosy.
Pewne straty są nieodwracalne i nieodwołalne. Co gorsza, są też często niezrozumiałe dla osób, które uważasz za Tobie najbliższe. I to też jest dodatkową przykrością. Nie porównuj dwóch podobnych sytuacji w życiu dwóch różnych osób. A już na pewno nie porównuj ich emocji.
Odszedł ktoś mi bliski i już nie wróci. Teraz tylko ja mogę pójść do niego. I choć wiem, że każdy człowiek na pewnym etapie życia traci tę osobę, to wcale mi to nie pomaga. Bo to nie była zwykła osoba, to był mój kochany Dziadziuś. Zawsze miał w kieszeni siatkę z cukierkami mini-mini (często nawet cały kilogram!) i gdy szliśmy na spacer, to zawsze miał te cukierki przy sobie, żeby nam nigdy nie zabrakło słodyczy. Elegancki, dowcipny, zawsze w marynarce, z kapeluszem na głowie i laską w ręku. Dżentelmen, mówiący "dzień dobry" każdej napotkanej na ulicy kobiecie, lekko uchylający przy tym swego kapelusza. Nie zapomnę, jak zbierał ze mną kasztany do przedszkola i szczaw na zupę, ani jak chodziłam mu po plecach w ramach masażu. I ten dżentelmen dał się pokonać starości i chorobie, położył się, na zawsze odwieszając do szafy swoje marynarki, a laskę odstawiając w kąt. Cierpiał tak długo. Może dlatego nie jest mi tak ciężko, jak bałam się, że będzie? Bo jest świadomość, że już nie cierpi. W ostatnich dniach nawet mnie nie poznawał, a przecież byłam przy nim prawie codziennie przez te ostatnie sześć lat. Podobno jestem podobna do niego - chociaż tyle mi zostało. 
Nie jest łatwo patrzeć, jak gaśnie ktoś Ci bliski, ani wychodzić ze szpitala z duszą na ramieniu, że jutro, gdy przyjdziesz przy nim posiedzieć, łóżko może być już puste. Ale liczyłam, że i tym razem się z tego podniesie, że kolejny raz wyślą go do domu podleczonego i będzie z nami jeszcze trochę. Tym razem się nie udało. Ale nie powiem nigdy, że on się poddał - tyle chorób i problemów, które on miał zabiłoby niejedną osobę, a on z nich wychodził. Ale choroba zrobiła swoje i zgasiła go na zawsze. 
Podniosłam się i zasuwam dalej, ale mam taką dziurę w sercu, jak gdyby miejsce serca zajęła pusta puszka po coca-coli.
A kochane życie kopie dalej, każdego dnia coraz bardziej, kolejnymi stratami. Mam wrażenie, że jeszcze trochę i zupełnie zobojętnieję. Będę "zaklęta w marmur", bo nadmiar bólu może jedynie człowieka zamrozić.
Utwór na dziś: "Zaklęta w marmur" Closterkellera;
Bajka na dziś: O kurce złotopiórce i kogutku Szałaputku. Dlaczego? Dziadek mi ją zawsze opowiadał i sam usypiał w trakcie :)
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Featured

Fare Thee well by LadyMarg, journal